niedziela, 22 stycznia 2017

Only for the adult readers

      Właściwie miałam już iść spać. W Radiu Katowice sączyła się bardzo poważna muzyka bardzo poważnego kompozytora prezentowana przez bardzo poważnego prezentera, ja sączyłam już bardzo poważną ilość białego wina, odchodząc powoli w snów gdzieś otchłań, gdy nagle odezwała się we mnie, a właściwie do mnie moja dawno niewidziana koleżanka z Częstochowy powiedzmy, I nic by to nie znaczyło, oprócz kilku kobiecych wymienionych między sobą refleksji, gdyby nie to, że ona również słuchała tej bardzo poważnej audycji.

I ona, ta moja koleżanka, mi powiedziała,  że zaczyna nowe życie, życie w tonacji D-dur. Ja nie wiem co to znaczy, bo na muzyce w ogóle się nie znam, ale - moje życie to pasmo jakichś niezharmonizowanych wariacji, odpowiedziałam bezmyślnie. Powiedziałam jej też że ostatnio występuję głównie solo, a duety kończą się żenującą w swej wymowie operą mydlaną, zakrawającą na teatralną tragifarsę, ale też, że mam na pocieszenie, ku pokrzepieniu i wzmocnieniu mego serca zarąbisty babski kwartet, w którym gram na równi z mymi koleżankami, niezależnymi solistkami, a nawet dzięki nim, równorzędnie jedne z czterech pierwszych skrzypiec, i mimo sporadycznie pojawiających się dysharmonii, jest w tym siła i moc, płynąca z uważności na siebie,

Powiedziałam jej też, że od roku, aby nie popełniać błędów w muzycznych metaforach, umawiam się z taką jedną niezwykłą i niepowtarzalną Anią Dawidów na lekcje muzyki i w związku z moją nieudolnie metaforyczną muzyczną twórczością blogową, będę musiała pójść na od miesięcy przekładaną pierwszą lekcję.

Ta moja koleżanka mi powiedziała też, że ją zdradził jej ukochany, w związku z czym związku już nie ma, a ukochany już ukochanym nie jest.

Tu nastąpiła długa pauza, zakończona odgrzanym przeze mnie refrenem: te chłopy to podłe świnie, ale jakaś taka nostalgia i nuta niepewności, czy aby na sto procent, zaczęła wieść prym, więc zaproponowalam jej lampkę wina i niefortunnie może piosenkę Again zespołu Archive, long version, tę o:

Archive "Again" long version

nigdy nie byłam mistrzynią pocieszania,

Później powiedziałam jej, że byłam w Studiu Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej w czwartek i tam poczułam, że w mych żyłach płynie zew tworzenia, ale poczekałam, aż mi przejdzie.

Później powiedziałam, że trzeba się uwolnić od starego, żeby zacząć nowe, po czym opróżniłam starą porcję wina i nalałam nowej.

Później pomyślałam, że jak ktoś cię przestaje kochać, to, być może, może całować się z kimś innym i tulić go w ramionach, ale nagle zaczął boleć mnie brzuch, i przestałam być przekonana co do tej refleksji,

Później napisałam do Ani Dawidów, żeby zapytać, co to znaczy tonacja D-dur, a niezawodna Ania napisała mi, że dur są wszystkie wesołe, a moll smutne,

W ten sposób zaliczylam pierwszą lekcję muzyki, którą zapamiętam.

Postaram się też grać w dur, Choć od zawsze strasznie fałszowałam.

POST SCRIPTUM

A póżniej Ania, żeby nie było za prosto, napisała, że "A w dodatku wg niektórych teorii każda tonacja ma swoje barwy i wywołuje określone odczucia".

Ale ja tak czułam, że ta muzyka to naprawdę jest jak samo życie i choćbyś nie wiem człowieku jak się starał to nic tu na pewno nie określisz.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz