piątek, 28 lutego 2014

Pieniądze nie grają roli. Śmierć też nie. trailer

Odys cały czas mi imputuje, że ja mam talent pisarski. A od wczoraj mi pisze: napisz coś na blogu, napisz coś na blogu. mówi też, że dramat jest bodźcem do zmian i daje pozytywną energię. No raczej.

Chciałam napisać teraz post, ale ponieważ zbliża się poranek a ja o poranku idę do pracy, to chciałabym jeszcze sie trochę zdrzemnąć zanim każą mi iść drogą po szary świt.

więc to uczynię, a teraz tylko zapowiadam, że już wkrótce na naszym szałowym, lajfstajlowym blogu jedyny w swoim rodzaju, błyskotliwy, poruszajacy a jednocześnie niepozbawiony subtelnej dozy humoru post o tym, że pieniądze nie grają roli, a życie nasze zmienia się, ale się nie kończy!!!

przeczytaj koniecznie! To jest (a nie zawsze będzie) darmowe!

czwartek, 6 lutego 2014

Jak gender studies zmieniły moje życie



Od paru dni chodzi za mną myśl, że znowu nasz blog leży odłogiem. A ponieważ swego czasu mnie uczono na religii, że zgrzeszyć można myślą, mową, uczynkiem a także zaniedbaniem i pragnąc jednocześnie uniknąć choć tego ostatniego grzechu, postanowiłam o blog zadbać. Co czynię niniejszym, a nie jest to proste bo wpis powstaje bez Internetu, gdyż modem z Playa się zepsuł na ament! i choć nocną porą mi to powstaje ten wpis, to światło wirtualnego słońca ujrzy dopiero o poranku. Jeśli państwo to czytają, jesteście jednocześnie świadkami, że przetrwałam kolejną noc pełną koszmarów o moich nieudolnych występach w telewizji, dotarłam szczęśliwie do redakcji portalu naszraciborz.pl, który kocham między innymi za to że ma Internet (i Sylwię Prusowską), wrzuciłam post i gdy wy się delektujecie dolce-far-nientowskim czytaniem tego i owego, ja rozpaczliwie szukam tematów i do redakcji portalu i do redakcji telewizji, jednocześnie szukając szczęścia, długopisu, ładowarki do telefonu i kluczy do domu babci bo na pewno je wzięłam ale znowu nie umiem zlokalizować w torebce, a zaraz ojciec zadzwoni, czy wzięłam klucze.
 
Dzień wczorajszy (czyli środa) minął mi bardzo owocnie. Najpierw byłam w pracy, później na orbitreku, a później z Aleksandrą pojechałam na dyskusję do pięknego domu Odysa, gdzie zebrała się intelektualna śmietanka Raciborza (ja też przyszłam, herbatę robić) aby uczestniczyć w dyskusji na temat gender. Kiedy dr Zbigniew Wieczorek oznajmił, że nikt nie jest przygotowany i za jakieś 3 lata wnioski z tej dyskusji  może wyciągniemy, a dr Versace, czyli Leszek Szczasny, powiedział, że może i on sobie coś tam szyje (bo coś tam sobie szył i to dosłownie!), ale się nie zgadza, to zrozumiałam, że ten wieczór w pięknym salonie i w doborowym towarzystwie jest samą przyjemnością, jednak już musiałam jechać do babci, bo inny pan dr, taki ze szpitala, powiedział jakieś dwa tygodnie wcześniej, że babcia sama po wylewie być nie może, a tacie mojemu kończył się dyżur o 21:00, a już było za pięć. 

Przyjechawszy do domu, jako człowiek o zdefiniowanym i zintegrowanym cielesno-umysłowo genderze, postanowiłam pomalować sobie paznokcie. Później długo myślałam o tej wizycie w domu Odysa. Bo on ma takie piękne deski podłogowe i łazienkę tak elegancko urządzoną! I ten salon wysmakowany i te wysokie sufity i stare drewniane drzwi! A jaki tam ma porządek! Zainspirowana tą wizytą, postanowiłam, że też zawsze będę mieć porządek. I dlatego uważam, że ta dyskusja o gender w moim osobistym życiu była przełomowa! Czuję się jednocześnie w tym miejscu zobowiązana złożyć podziękowanie za inspirację i bodziec gospodarzowi!

I gdy już babci nalewałam krople milocardin na cukier i chowałam o 22:00 do lodówki kluski z sosem bo babcia zostawiła ale nie będę jadła o 22:00 bo chcę schudnąć 10 kilo,to pomyślałam, że następna dyskusja, podobnie owocna i inspirująca, mogłaby być o tym, czy starość rzeczywiście jest piękna oraz kiedy płeć zaczyna i przestaje mieć znaczenie. 

A teraz idę spać, choć jeśli to czytacie, to znaczy ze właściwie już wstałam. O dżizas. I jeszcze na koniec załamałam czasoprzestrzeń.