niedziela, 19 października 2014

Czas na zmiany. Post bezczelny

Dobry wieczór Państwu.

 Justyna Marszałek-Świtlik i Kaśka Gierszewska-Widota czekają na wpis na blogu.

Nie wiem, czy to co za chwilę nastąpi jest tym, czego one oczekują. W poniższym bezczelnym wpisie albowiem pojawi się szereg uzgodnień moich samej ze sobą i choć może powinnam zapisać je w pamiętniczku, to z racji tego, że rzeczonego pamiętniczka nie prowadzę, nastąpi to tu. można nie czytać. będą też orzeczenia. można się znudzić, wyjść. można się nie zgadzać, ale po cóż podważać aksjomaty?

Orzeczenie pierwsze: Jestem bardzo inteligentna. To przekleństwo me i brzemię. Nie mam jednak zamiaru ani tym bardziej siły dłużej udawać, że jest inaczej.

Orzeczenie drugie: mam niezwykłą intuicję. Jeśli jej słucham, góry przenoszę. Jeśli jej nie słucham, mam bałagan i nieprzespaną, zmęczoną noc za sobą.

Orzeczenie trzecie: W moim domu na Mariańskiej nie można palić już papierosów. Chyba że ogłoszę dyspensę.

Orzeczenie czwarte: mam żałobę. Manie żałoby w ósmym miesiącu jest o wiele trudniejsze niż manie żałoby w ósmym dajmy na to dniu. Czasem dopiero w ósmym miesiącu zakłada się czarne. nie na znak manifestu. Na znak żałoby. Życie nasze zmienia się, ale się nie kończy. Śmierć jednak wiele kończy, a przez to wiele zmienia.

Orzeczenie piąte: praca na umowę o dzieło na dłuższą metę jest demotywująca i człowiek szuka alternatywy. Szukajcie, a znajdziecie. Szukajcie w sobie. I wokół siebie też.

Orzeczenie szóste: zeszczuplałam na buzi.

Orzeczenie siódme: odejście bliskiej osoby uruchamia różne, bardzo trudne procesy na różnych poziomach emocji czlowieczych. Można jednak ze mną rozmawiać. Komunikować się. Może być trudniej. Może być inaczej. Może jednak warto.

Orzeczenie ósme: Na kolanach umyłam dzisiaj wszystkie podłogi w moim domu. Na prostych nogach i czasem zgiętych plecach kafelki, wanny (w liczbie:1), kibel i blaty.

Orzeczenie dziewiąte: niektórzy lubią poezję. Ja kocham.

Orzeczenie dziesiąte: Najgorsi chłopcy są najfajniejsi.ale są też najgorsi.

Orzeczenie jedenaste: czekam na stypendium ministra kultury na twórczość literacką. wizualizuję sobie już list gratulacyjny od ministra kultury. Żeby sobie go jeszcze treściowo ukonkretyzować w głowie, wygooglam zaraz kto tym ministrem jest. Na pewno dostanę to stypendium. Przecież nagroda publiczności na międzynarodowym konkursie poetyckim w czerwionce-leszczynach jest wystarczającym argumentem, aby mi je przyznać.

orzeczenie dwunaste: cały czas słucham OST City of Angels.
city of angels OST

Orzeczenie czternaste: jestem czasem przesądna.

Orzeczenie piętnaste: Nie cierpię mieszkać sama. Nie cierpię zasypiać sama.

Orzeczenie szesnaste: Gdyby ktoś kiedykolwiek zwątpił w witalność mego intelektu, proszę wrócić do orzeczenia nr 1.

Orzeczenie siedemnaste: wkurwia mnie, że pożegnania z ludźmi żyjącymi i nieżyjącymi są tak trudne, a ja jestem tak słaba.

Dziękuję, dobranoc.