poniedziałek, 4 maja 2015

Baby to wszystko przeżywają, albo omne animal triste post coitum

Właściwie miałam to wszystko pakować przed przeprowadzką.

Ale odebrałam serię telefonów od przyjaciółek i zauważyłam, że motywem przewodnim w każdym z czterech przypadków byli mężczyźni, więc odłożyłam teraz te wszystkie ręczniki i usiadłam przy komputerze bo mnie wena wziena.

A może raczej refleksja. Panowie, bądźcie dla nas dobrzy na wiosnę, bo wasza lekkość bytu dla kobiecych dusz jest doprawdy nieznośna, tak to widzę!

Niepokojąco rozluźniające się obyczaje sprawiają, że te wszystkie mężczyzny to już sobie myślą, że mogą z kobietami robić, co chcą.

I proszę, jeden się umawia naraz z czterema, myśląc że kłamstwo ma długie nogi. Bo i ma, dopóki szczwany delikwent przez pomyłkę smsa z wyznaniem pożądania seksualnego nie wyśle do Gosi podpisując "....ciebie Kasiu".  No to Gosia się za przeproszeniem mocno denerwuje, zrywa natychmiast tę znajomość, ale cała roztrzęsiona za telefon chwyta i dzwoni do mnie! No i wspólnie przez piętnaście minut dochodzimy li i jedynie do wniosku, że kawał dziada plus szybka psychoterapia, co mnie trochę wysiłku jednak kosztuje wznieść się na wyżyny tej domorosłej psychologii podpartej księgami mędrców i doświadczeniem!

A drugi z kolei spędzi namiętną jedną noc przeplataną dobrym jedzeniem i bardzo wysokim uniesieniem, obieca obieca drugą i się nic nie odezwie! I ta dajmy na to Krystyna cała też rozczarowana bo nie musiał się od razu z nią żenić ale jakoś tak powiedzieć, że wyjeżdżam do Pragi na dłużej i nie wrócę! Może jakoś należy określić jasno warunki? No nie wiem, umowę spisać, że jeden raz, a później daję nogę za granicę, albo już się chłopie opanuj i za tę granicę jedź i tam sobie poużywaj w odpowiedniej dla tego instytucji, bo takie na rynku funkcjonują!

Trzeci z kolei na smsa nie odpisze. No niby nic, ale co to za szacunek?! Jak już żeś się chłopie wpakował do łóżka, to weźże przynajmniej łaskawie odpisz co tu i tam, bo jednak jak już zdobyłeś na tyle zaufania kobiecego, że pozwala ci zgłębić jej głębiny, to postaraj się być dżentelmenem także post factum, aby nie powiedzieć post coitum!

Czwarty telefon to nawet natchnął mnie jakimś takim smutnym optymizmem, bo mi Marylka mówi cztery miesiące po rozstaniu, że zrozumiała, że to był błąd i czuje ulgę, spokój czuje i generalnie czuje, że bez chłopa nadal jest całością i sama sobie drugą połówką!

No balsam dla duszy, ale cztery miesiące cierpienia jej i moich zeżartych nerwów, we wspomnieniach, świadomości, podświadomości, ba! nieświadomości!, gdzieś w komórkach macierzystych już się odłożyły. A on tymczasem z zadziwiającą łatwością trzy inne już zbałamucił. Bo dla chłopa zda się, że koniec związku to koniec a dla kobiety... łohoooo! To dopiero początek! Analiz, nadziei, powolnego uświadamiania sobie, że to zamknięte, ale może jednak że nie. No i ten potworny ból fantomowy na początku! Boli mnie chłopak, którego już nie ma!

Panowie, do jasnej Anielki,zwracam się z uprzejmą prośbą, abyście sobie mniej lekceważyli kobiece serca i dusze. Może we dzisiejszych czasach kobietę zdobyć nieco łatwiej, ale to nie znaczy, że można ją tak po prostu wziąć i rzucić jak niedopałek papierosa, choć kobiety łatwo w namiętnościach się spalają.

Trzeba być odpowiedzialnym za to, co się oswoiło, głosi stara mądrość literacka. Więc panowie, bądźcie, na Boga, odpowiedzialni, bo wasza niefrasobliwość nas kobiety kosztuje mnóstwo nerwów, mnóstwo pieniędzy za późniejsze długie terapeutyczne rozmowy telefoniczne, a mnie dodatkowo dużo czasu na te rozmowy i blogowe upomnienia, a przecież miałam pakować stosy rzeczy przed przeprowadzką!

A wy baby - szanujcie się. Bo orgazm fajnie fajnie, mała śmierć, ale żeby ona potem do wielkiej śmierci duszy was nie prowadziła.

Błogosławię Was wszystkich kochani. i wracam do tych ręczników. Dziś będę żyła. Całą noc.