środa, 17 lutego 2016

Finis coronat opus

Dzień dobry Państwu.

Nadejszla wiekopomna chwila. Dla wielu z Was obojętna, ale co najmniej dla sześciu (w porywach ośmiu) osób ta informacja może się wydać istotna, może nawet taka nostalgiczna albo jakaś inna w słowach to tak nie do końca ująć umiem, ale chodzi o to że


ostatnio sobie dużo myślałam będąc na połowicznym bezrobociu i całkowitym bezfinansowiu a później jak znalazłam już tę pracę co tak niby wszyscy jej szukają a się okazuje to przereklamowane to później myślałam nawet jeszcze bardziej i wymyśliłam że nadszedł czas aby zakończyć dzieło


dziełem szeroko pojmowanym w przypadku mych refleksji ma być ten-to blog czyli life unrestrained bo dla wszystkich nazwa jest za długa i za obcojęzyczna ale poza tym to też nie o to chodzi

przenicowawszy myślą wszystkie za i przeciw motywacje i inspiracje odwiedziwszy w walentynki groby zmarłych doszłam do wniosku że czas zamknąć po prostu wziąć i zamknąć tego bloga

że pewne sprawy trzeba doprowadzać do końca i tak właśnie że ta energia co myśmy zaczęły pisać z gośką tego bloga już się rozproszyła już miała swoją eksplozję a teraz to już właśnie nie.

I bez tej Gośki która gdzieś tam potajemnie zdrady się dopuściła i z inną koleżanką wirtualną literaturę uprawiać zaczęła to ebz tej Gośki też to było inaczej.

Więc niniejszym dziękuję wszystkim wspaniałym Czytelnikom, że chcieli czytać te smutne rzeczy, a czasem też wesołe lub nawet dyrdymały

Na pocieszenie dla tych seściu (w porywach ośmiu) osób, które są szczerymi niewątpliwie fanami wpisów niegdyś naszych obecnie jednak samotnie moich mogę dodać tylko jedno

ŻYCIE NASZE ZMIENIA SIĘ ALE SIĘ NIE KOŃCZY

takoż i bądźcie pewni za tygodni kilka powrócę w świat internetowych ekspresji z własną pokraczną indywidualną literaturą i obserwacją świata bardziej świeżą bardziej up to date i bardziej może taką która ma zdjęcia i ładniejszą szatę graficzną.

Obiecuję również mojej przyjaciółce Ani z Warszawy że jak już będę miała te nowe łamy swoich uzewnętrznień to o niej napiszę coś więcej w jednym z pierwszych postów za to że mnie tak swego czasu cudownie w Warszawie ugościła nakarmiła że o czesaniu nie wspomnę

tymczasem GOD BLESS YOU ALL

dziękuję i do kolejnego spotkania poprzez słowa i połamaną składnię do istoty rzeczy

z wyrazami szacunku

Kamila Besz

środa, 13 stycznia 2016

Najprzystojniejszy mężczyzna świata


Najprzystojniejszy mężczyzna świata ma niewiele ponad 30 lat, szelmowski uśmiech, figlarne oczy. Najprzystojniejszy mężczyzna świata nie ma w sobie miłości do Krystyny. I nic na to nie pomoże.
Żadne środki czystości, wypucowane na wysoki połysk kafelki w łazience, schabowe upieczone z sercem czy czysta podłoga w kuchni umyta płynem z mydłem marsylskim. Nawet dwie szklanki wody z miodem przygotowane dla niego w sekrecie, by mógł wypić na czczo lub po powrocie z pracy, nie zrzucają kamienia z jego serca.

Najprzystojniejszy mężczyzna świata chce mieć najatrakcyjniejszą samicę, i teraz gdy we wspomnieniu widzę oczy Krystyny, jakoś ciepło mi robi się na sercu, gdy myślę o tym, jak wieczorem walczy robiąc 200 brzuszków, aby być wybranką. I nie je. I patrzy na mnie mówiąc: oficjalnie się załamuję.

Więc głaszczę ją po czarnych włosach i mówię: no nie wiem kurde Krystyna co. Armani może? Ale Krystyna mówi, mam Diamonds, powiedział, że duszące takie.

I potem odjeżdża Krystyna zostawiając mnie w oparach absurdu i jakoś udziela mi się jej tęsknota i też robię te 200 brzuszków. Bo może faktycznie czasem płyn do mycia podłóg z mydłem marsylskim to nie wszystko, by podtrzymać namiętność.