Dokonanie kolejnego wpisu o niczym zakrawa już na bezczelną zuchwałość i zuchwałą bezczelność, ale zaryzykuję.
Na początku przestrzegam wszystkich podróżujących na trasie Rybnik - Racibórz: wzmożony ruch w czasie majowego weekendu utrudnia poruszanie się po drogach powiatu, intensywne opady deszczu ograniczają widoczność, atakujące spod kół baseny kałuż całkowicie tę widoczność niwelują, w domach przy odbiornikach radiowo-telewizyjnych radzimy pozostać szczególnie ślepym kierowcom samochodów marki dełutiko terenowe fioletowe, którym z powodu deszczu zamazują się granice pasów jezdni, poboczy, lasu, zlewają się w jeden strumień kolory świateł sygnalizacyjnych i jadą oni ci kierowcy porzucając wszelką nadzieję oddając się pod opiekę Krzysztofa świętego myśląc dlaczego ja i czy to już Racibórz czy jeszcze ocean niespokojny
Jak jechałam wczoraj z Nysy (mniemam iż trasa w kierunku Nysy wygląda podobnie i wiedziona tym mniemaniem nie polecam), to w radiu leciała taka fajna piosenka, a że radio było czeskie, to z obawy przed niezrozumieniem (Małgorzata ze mną nie jechała), postanowiłam zapamiętać tekst i szybko później w domu wygugliłam i okazało się, że to nowy Daft Punk w wersji let's dance:
get lucky!
bardzo inspirujący utwór. polecam na nocne tańce. można naprawdę get lucky.
Jak jeszcze jechałam wczoraj z Nysy, między Laskowicami, a jakąś tam inną miejscowością, tak w połowie drogi, gdzie było już kilka kilometrów do zamieszkałych terenów i wte i wewte, zobaczyłam nagle majaczącą w oddali sylwetkę w odblaskowej kamizelce. pomyślałam, że policja i już serce mocniej mi zabiło. Zbliżając się, okazało się, że nie policja, ale mimo to serce biło mi jeszcze mocniej. Postacią w odblaskowej kamizelce był około 40-letni mężczyzna, z bardzo widocznym niedowładem prawej części ciała, swą lewą część ciała opierający na drewnianej lasce. Niedowład ten był efektem przeżytego udaru mózgu, a wiem bo mój dziadek też chodzi w ten sposób. I ten poudarowy, odblaskowy mężczyzna miał w pasie przewiązany sznurek, jakby linkę holowniczą, na której końcu znajdował się taki taczko-wózek. I ten pan ten wózek tak ciągnął swoim chorym ciałem, nie wiem skąd, nie wiem ile szedł, ale był daleko od zabudowań, a do następnych zabudowań ja przejechałam jeszcze 4 kilometry. Jak sobie to przypominam, serce mi bije za każdym razem mocniej, niż przed policją.
PS. Wiele osób mnie pyta, czy naprawdę uważam, że nazwa bloga: LAJF ASTERTENTEJTENDED jest chwytliwa. No więc - uważam.
K.
Ja też uważam!I popieram! Masz komenta i zbijaj fortunę na blogu!
OdpowiedzUsuń