Mój internet jast tak słaby jak pogoda, więc mogę zapomnieć o serialach. Toteż jadę na wieś - jak to cudownie brzmi: majówka, więc jadę na wieś. U rodziców też szału z przesyłem nie ma. Zostaje mi to, co już ściągnęłam. W ten sposób po raz trzeci rozpoczynam I sezon "Dynastii Tudorów". Z rodzicami i psem. Mój tato lubi wiedzieć, co się stanie później, dlatego też mam okazję wykazać się serialową znajomością życia na królewskim dworze w XVI wiecznej Anglii. I tak opowiadam o przepięknej Annie Boleyn, pobożnym Thomasie More i Wolseyu, któremu się nie powiodło. Ech, gdybym mogła przenieść się w czasie...
Wzdycham z każdą kolejną suknią Anny Boleyn, a pies moich rodziców ziewa za każdym razem, gdy na ekranie pojawia się Katarzyna Aragońska. Hmm, może on też już widział I sezon...
A wczraj była u mnie Marta. Marta, która zna znaczenie słów ironia i sarkazm. W dodatku studiuje twórcze pisanie. Oprócz tego, że wymieniłyśmy się plotkami o wspólnych znajomych (to zawsze najważniejszy punkt spotkań!), to porozmawiałyśmy przekładach z literatury obcej. Na poziomie.
G.
Ja też z okazji długiego weekendu oglądam seriale. Tudorów widziałam kilka odcinków, nie wiem, dlaczego nie dobrnęłam do końca... Na szczęście u moich rodziców internet hula i szaleje, więc ściągam wszystko, co się da, nawet jeśli tego nie oglądam. Nie szkodzi - jestem na III roku, mam dużo czasu na zmarnowanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Marta, która zna znacznie słów ironia i sarkazm.
lepsza marta niż KPP ;)
OdpowiedzUsuń