Mam takie postanowienie pierwszomajowe, że będę wyluzowana i że znajdę czas na pomalowanie paznokci. I jeszcze, że będę się uśmiechać do uczniów, którzy mi na korytarzu mówią dzień dobry (nie myślcie sobie, że to takie proste!). Postanowienia noworoczne nigdy mi się nie spełniały. A nie, to życzenia mają się spełniać. Postanowienia się realizuje. Więc jeszcze mi się nie zrealizowały. Znaczy się, ja ich nie zrealizowałam. To może teraz, tak z okazji 1 maja się uda.
Niech już będą wakacje. Niech ja pójdę do księgarni na Długiej, tej z tanią książką, kupię 74820 książek i wyjadę na tydzień gdzieś, gdzie będę leżeć i czytać te książki. Potem wrócę i znów będę leżała i czytała aż mi się skończą te książki, a wtedy pójdę i kupię następną partię. Taki mam plan na wakacje.
Bo tak sobie siedzę i myślę (bo akurat mam czas; gdy się nie ma czasu, to tylko się siedzi), że najwięcej kalorii spala mózg człowieka. Widzieliście kiedyś otyłego laureata Nagrody Nobla w dziedzinie literatury? Ja nie (a sprawdziłam to w google grafika). W związku z tym, niech sobie ludzie biegają po tych wałach czy też nadodrzańskich bulwarach, jeżdżą na rowerach do roboty, chodzą z kijkami wieczorami po Opawskiej, ja siedzę i czytam. W ten sposób pracuje mój mózg i spala kalorie. Jedna książka (ale nie taka z Top 10 w Empajku! musi wymagająca być!) to tak jakby 15 basenów (matko jedyna, jak ja nienawidze basenów!). W przybliżeniu.
G.
heheheheheheheheh, mylisz sie.
OdpowiedzUsuńOk, od dzisiaj zaczynam uczyć się do egzaminu licencjackiego. Przeczytam wszystkie książki jeszcze raz, a większość po raz pierwszy. Albo popatrzę na notatki z gramatyki historycznej - samo patrzenie to jakieś 100 basenów, a co to będzie jak zacznę je czytać. A później zapamiętywać! Hah! Chyba tak schudnę, że zniknę... M.
OdpowiedzUsuń