poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Life is like riding a bicycle...

Ktoś kiedyś powiedział, że "życie jest jak jazda na rowerze - musisz być w ruchu, żeby utrzymać równowagę". My z Kamilą, aby utrzymać równowagę psychiczną, założyłyśmy bloga. Nie jest łatwo siedzieć cicho, gdy się ma tyle do powiedzenia! Ale powód tego publicznego uzewnętrzniania się wszyscy doskonale znacie. Toteż napiszę coś o wiośnie. Postanowiłam się w końcu przesiąść na rower. Wiosna, sukienka, rower z koszyczkiem... wizualizowałam to sobie już od Bożego Narodzenia. Rzeczywistość trochę mnie przerosła (do tego powinnam się już przyzwyczaić, zawsze mnie coś zaskoczy!). Dojechawszy (i przeżywszy!) do pracy, byłam na tlenowym haju. Kręciło mi się głowie, słyszałam arabską muzykę i czułam zapach malinowych landrynek. Myśl o tym, że muszę jeszcze wrócić do domu, przerastała mnie. To uczucie można porównać do stresu, jaki przeżyłam, gdy dowiedziałam się, że 80% nowych książek to powieści napisane przez kobiety dla kobiet.

Przyszły "Sieroty zła". Książka polecona przez moją uczitelkę czesztiny, zafascynowaną, równie mocno jak ja, realiami II wojny światowej. Dlatego zaufałam. Tak bardzo mnie korci, że boję się ją otworzyć, bo wiem, że wciągnie mnie i otumani do tego stopnia, że stracę kontakt ze światem na najbliższe 600 stron. Chyba nie muszę dodawać, że autorem "Sierot zła" jest mężczyzna...

Co jeszcze? A, kupiłam nową sukienkę. Teraz wizualizuję sobie upał.
G.

1 komentarz: