wtorek, 5 sierpnia 2014

Czekam na narożnik, Patrycję i sobotnią imprezę elektro na Zamku Piastowskim w Raciborzu

Skazana przez okrutny los (albo właśnie super łaskawy) oraz niewłaściwe decyzje (albo właśnie super właściwe) spędzam trzecią pod rząd (albo drugą) wcale nie super (acz w sumie nigdy nie wiadomo co tak naprawdę jest dla ciebie super) samotną noc w swoim super ale jednak pojedynczo mieszkaniu i mnie aż rozdziera dreszcz ekstazy że to ostatnia noc na materacu choć co prawda super zdrowotnym ale jednak zbyt blisko ziemi! (10 centymetrów, a każda kobieta powie, że to naprawdę bardzo mało.)


No ale jutro przyjedzie do mnie do mnie narożnik i ten narożnik oznacza że trzeba będzie go wnieść! i będą potrzebni ludzie! więc przyjdzie ala i jacek oraz sąsiad z naprzeciwka (bardzo piękny, młody, jędrny zapaśnik) i oni wniosą a później będziemy jeść spagetti ze suszonymi pomidorami serem feta oliwkami i pić piwo i siedzieć na tym narożniku i to będzie takie super bo będą ludzie!

I naprawdę dzięki temu samotnemu jakże niedorosłemu mimo dość pokaźnego wieku życiu, każdy kontakt z człowiekiem tak wiele dla mnie znaczy :D

i w czwartek albo nawet środę przyjdzie do mnie Patrycja! I to też jest super, doprawdy i będziemy wspominać różne wycieczki do Rosji oraz planować przyszlość świetlaną!

A w sobotę także nie zabraknie światła. Światła, które w zupełnie nowym ... świetle.. :D ukaże Zamek PIastowski w Raciborzu! i kaplicę! I to nie będzie żaden powiatowy piosenki na zamku czar, ale czar  magia i moc ponadadministracyjnej muzyki elektro w niezliczonych jej subtelnościach i mocnych uderzeniach!

I tam też będą ludzie! I znowu nie będę samotna! :D Jakie to szczęście, że chłopaki to wymyślili. A im więcej będzie tych ludzi, tym mniej w moim sercu samotności będzie, więc wszyscy czytelnicy przyjdźcie koniecznie. TU O:

zajebista super impreza w sobote będzie na zamku w raciborzu

bo samotność to taka straszna trwoga. a wspólne spotkanie na narożniku albo na dziedzińcu zamku to balsam dla duszy energia moc radość śmiech muzyka i siła do działania! i takie tam (za)bujanie...

little stories 

PS. chciałam jeszcze napisać o największym szczęściu imieniem Kacper jakie ostatnio stanęło na mojej drodze i ma już prawie 9 dni i ja będę jego mamą chrzestną, ale mama ma rodzona powiedziała że nie muszę od razu wszystkiego ludziom wychlapać. więc powiem tylko tyle:


I lowe ju, Kacper!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz