piątek, 4 grudnia 2015

Post z wplecionym wierszem o księdzu na balkonie

Siemana ziomunie!

Moja koleżanka Kasia umie śpiewać piosenki, kręcić filmy, montować teledyski i ciasto z czekoladą gorzką oraz pankejki.

Moja koleżanka Martyna umie strogonowa, ciasto z serkiem mascarpone, fornirować meble, pisać ikony, malować obrazy i robić zdjęcia.

Ja umiem prawie nic. Tylko sos pomidorowy według pięciu przemian i pisać wiersze.

Wisława Szymborska, która posiadała jeden z moich talentów (bo nie dowiadywałam się o jej zdolnościach kulinarnych), napisała tych wierszy coś ponad 300 i dostała Nobla.

Biorąc pod uwagę chłodną kalkulację, że wiersze piszę fantastyczne, średnio jeden na rok, to na Nobla mogę liczyć za jakieś 300 lat. Mimo planów zażywania grzybka Reishi (nie, nie narkotyczny, wy ludzie małej wiary! grzybek długowieczności, dobry na hormony i cerę!), wątpię, że dożyję tego wieku, zatem pragnąc łapczywie jeśli nie Nobla to przynajmniej wyrazów nieposkromionego uznania, zaraz właśnie tu jeden upublicznię, a wy pochwalicie i będzie w miarę spoko, ale Nobel to to jednak nie jes.

To jest taki piękny wiersz z czasów, gdy w moim świecie ludzie jeszcze nie umierali, a miłość była czystą ideą, a nie że komuś trzeba myć podłogę, a i tak nie wiadomo czy coś z tego będzie. Kto zgadnie dokładną datę powstania tego wiersza, w nagrodę może mnie zaprosić na dinner. And here's the poem as it goes:

Ania nie idzie się kąpać
bo przegapi dym

Kamilciu, jest, mówi szeptem babcia
teraz trzeba poczekać godzinę

zanim między Bogiem a prawdą
transfer się upłynni

zanim słowo stanie na balkonie ciałem
wyciera spocone ręce
potyka się
siada

nerwowo przymierza
się do roli
to jest coś nowego
serce mu bije jak dzwon
jeszcze nie idzie może brzuch go boli

absolutnie sam patrzy z wysokości
myśl pokonuje tysiące lat
świetlnych jak tysiące fleszy
ręka niepewnie podąża nową trajektorią
stopa utwierdza się

fratelli e sorelle, buona sera
uśmiecha się nowe oblicze historii

Babcia ma wypieki na policzkach
Fajnie, Franio, nie?
Benedykt XVI też pewnie ogląda




Fajny nawet. Mi się podoba. No i nawet kiedyś był w gazecie, znaczy w czasopiśmie. Pierwszy człon tytułu czasopisma to Almanach. Drugi i ostatni - prowincjonalny.

Ale proszę się nie sugerować!

Wszak prowincja - to matecznik słowa.

Buziaki.

Kororowych słitdrims. :*


4 komentarze:

  1. 13.03.2013 to zbyt prosta odpowiedź. Pewnie jest jakiś haczyk... Nice poem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. No i co? Myślisz, że tak se wiersza napiszesz o Franiu, Benku i dymaniu, yyyy przepraszam dymie. No ale się zrymowało ;). To zaraz wszyscy napiszą, że to 13.03.13 żeby Cię ponakarmiać?

    OdpowiedzUsuń