wtorek, 10 czerwca 2014

Poniedziałek

Włożyłam lawendę, której nazrywała dla mnie Martyna, do wazonu

zrobiłam kąpiel storczykom, podlałam szałwię, oregano, macierzankę i tymianek

zapaliłam przy zdjęciu dwie świece

umyłam dwa lustra

w jednej szufladzie znalazłam woreczek orzechów włoskich,kawałek pogiętego pergaminu, starą papierośnicę dziadka z igłami śrubkami i gwoździami, portmonetkę, wysiszone na wiór chusteczki nawilżane, druciaki, butapren i maść tranową z datą ważności do kwietnia 2001 roku

w drugiej szufladzie znalazłam reklamówkę z apteki ze wstążeczkami, skrawkami materiałów, ligniną, ściereczkami i parą eleganckich wiosennych rękawiczek w kolorze cafe au lait, instrukcję obsługi odkurzacza zelmer, który spalił się w minioną sobotę, podczas odkurzania w ustroniu

spakowałam w jedną reklamówkę nieużywane przeze mnie ubrania, w drugą śmieci i dziwne zepsute, stare, wybrakowane przedmioty

w trzeciej szufladzie znalazłam woreczek z przepisami liczącymi sobie dziesiątki lat, zapisane ręcznie długopisami, kredkami, ołówkami na pożółkłych już kartkach; dwie ścierki kuchenne, otwieracz do wina zepsuty, otwieracz do wina sprawny

przypomniało mi się, że w lodówce mam pyszne austriackie wino z 2009 roku, które dostałam od Grzesia, za to że kiedyś zawiozłam mu materac, nalałam sobie lampkę

zobaczyłam na zdjęciu jakie włosy miałam z tyłu, a jakie mam z przodu

poszłam na balkon zachłysnąć się spokojem nocy






 

1 komentarz: